O nauce społecznej Kościoła z prof. Simoną Berettą z Uniwersytetu Najświętszego Serca Jezusowego w Mediolanie rozmawia ks. Grzegorz Piątek
Co nauka społeczna Kościoła ma do powiedzenia współczesnemu światu?
W kwestii znaczenia nauki społecznej Kościoła chciałabym po pierwsze stwierdzić, że jest ona jedyną w swoim rodzaju rzeczywistością. Nie jest teorią, która znajduje swoje zastosowanie, ale jest rzeczywistością stałego dialogu Boga z człowiekiem w życiu Kościoła, władz kościelnych z wiernymi, wiernych z hierarchią. Bardzo uderza mnie fragment z encykliki Centesimus annus nr 3, gdzie Jan Paweł II stwierdza, że nauka społeczna Kościoła jest owocem działania milionów ludzi, którzy spotkali Chrystusa w swoim życiu codziennym i to wniosło w ich życie przemianę. Wierzę, że społeczna nauka Kościoła jest ważna, gdyż jest refleksją nad życiem. Tymczasem świat współczesny jest przyzwyczajony do oddzielania życia od teorii. A zatem świat potrzebuje tej nauki, ponieważ potrzebuje kryterium, by żyć w jedności z życiem. Ponadto istnieją jeszcze inne racje dla twierdzenia, że nauka społeczna Kościoła ma coś do powiedzenia światu. Jedna z nich to ta, że owa nauka nigdy nie lękała się osądzać władzy ani być konstruktywnie krytyczną wobec niej oraz ukazywać nie tyle przepisy kodeksów czy zasady moralności, ile źródło zdolności do oryginalnego osądu danego momentu życia.
Co ciekawe – z mojego doświadczenia – bardziej uważni na naukę społeczną Kościoła są ludzie od niego oddaleni aniżeliż osoby, które wzrastały w wierze i myślą, że wiedzą, co katolicyzm czy chrześcijaństwo ma do powiedzenia o życiu. Tymczasem nauka społeczna Kościoła jest ważnym narzędziem ewangelizacji, to znaczy opowiedzenia, w jaki sposób pewne konkretne problemy są postrzegane. Niejeden mówi wówczas: „To prawda” i pyta: „Jakże przyszło ci to do głowy?”. Wtedy staje się czymś naturalnym stwierdzić, że to pochodzi z dwóch tysięcy lat historii, dwóch tysięcy lat historii zbawienia.
Jakie elementy nauki społecznej Kościoła są dzisiaj najważniejsze?
Ważna jest treść tej nauki i niektóre słowa-klucze. Słowa te mówią o możliwości dobrego życia pośród różnych ludzi, mówią o solidarności, dobrym współżyciu, o dążeniu do poszukiwania nigdy niewyczerpanego dobra wspólnego. Żyjemy w świecie, który się zmienia z nieprawdopodobną szybkością. Dziś nie wystarcza analiza, potrzebne jest wejście wewnątrz rzeczywistości z miłością, która przychodzi po doświadczeniu wewnątrz siebie konkretnej miłości Boga za pośrednictwem życia Kościoła. Tak więc te słowa są słowami miłości i prawdy, jak mówi Caritas in veritate, która naprawdę jest encykliką naszych dni, gdyż zbiera dziedzictwo całej nauki społecznej Kościoła, dziedzictwo ważne i żywe nauczania społecznego Jana Pawła II, Pawła VI czy Jana XXIII. Mówi o nim lapidarnie: niewiele słów, ale bardzo głębokich. Ta idea miłości dla rozwoju i miłość w prawdzie, idea, że dobro wspólne jest przede wszystkim dobrem konkretnym życia razem, a zatem nie jest jakąś listą spraw, ale jest konkretnością wspólnego życia. Słowa są dzisiaj bardzo ważne, formalizm przeszłości nie jest już użyteczny, świat zmienia się zbyt szybko, abyśmy chwytali się schematów. Potrzebna jest żywa zasada od wewnątrz, a miłość w prawdzie jest zasadą żywą od środka, dotyka wszystkiego: rodziny, polityki, firmy, pracy, związków zawodowych, wszystkiego, czego chcemy.
Czy nauka społeczna Kościoła jest jeszcze do odkrycia? Czy jest narzędziem, które może służyć w przyszłości?
Myślę, że tak. Nauka społeczna Kościoła – mówię teraz jako osoba świecka – nie jest studiowana przez wszystkich, nawet przez księży. Często księża nie znają tej doktryny – a jeśli znają, to dlatego, że musieli studiować ją w seminarium i nie rozumieją, że jest ona stałym dialogiem. Kompendium nauki społecznej Kościoła zawiera przepiękną definicję tej nauki: wiedza oświecona przez wiarę w serdecznym dialogu ze wszystkimi dyscyplinami. Potrzebne są obie rzeczy: wiedza pochodząca z wiary – a zatem życie wiary – a następnie owo bycie zawsze obecnymi w tym, co jest poszukiwaniem, wielorakim doświadczeniem, które widać w sprawach życia społecznego. Myślę, że jest to metoda różna od tego, czego można dowiedzieć się z jakiegoś podręcznika, który mówi, czym jest np. zasada pomocniczości. Nauka społeczna Kościoła zasługuje, by być studiowaną w znacznie większym stopniu, za pomocą metody, która nie jest oparta na powtarzaniu, ale na weryfikacji, analizie krytycznej, stawianiu konkretnych pytań powiązanych z codziennym życiem, poszukiwaniu możliwych odpowiedzi.
Jakie wartości moralne są najważniejsze dla tworzenia dobrego, wydajnego, sprawiedliwego systemu ekonomicznego?
To niemal teologiczne pytanie. Nie jestem pewna, czy potrafię na nie odpowiedzieć.
Ale przecież jest Pani współautorką książki mówiącej o znaczeniu wartości w życiu gospodarczym.
wywiad-prof-beretta2Tak, rzeczywiście. Książka pt. Kryzys ekonomiczny i kryzys wartości precyzyjnie mówi o przyczynach kryzysu, jego konsekwencjach i o tym, co można w konstruktywny sposób powiedzieć na temat wyjścia z kryzysu. Myślę, że – na ile mnie dotyczy – wszystkie wartości, które są fundamentalne dla dania odpowiedzi na praktyczne problemy, znajdują swe źródło w zasadach, o których wspomniałam na początku: w miłości i prawdzie w dialogu. Dzięki nim możliwe staje się zaufanie, darmowość, zainteresowanie się innym człowiekiem, umiejętność przyjęcia, że inni mają zdolność do stworzenia jakiejś dobrej rzeczy, zdolność towarzyszenia tym, którzy się uczą. W ekonomii ważne są wszystkie te cnoty, które są wartościami moralnymi, a więc zaufanie (którego uczymy się i którym jesteśmy obdarzani), darmowość (której doświadczamy i uczymy się jej dawania), zdolność do odważnego podejmowania ryzyka w sprawie nowych inicjatyw, odwaga wprowadzania innowacji, tworzenia nowych przedsiębiorstw oraz nowych instrumentów finansowych. Wszystkie te rzeczy są wyrazem rozkwitu cnót fundamentalnych, stania blisko Boga, który jest miłością i prawdą.
Dziękuję za rozmowę.