Zdumiewali się Jego nauką, uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

Jezus uczy w Kafarnaum. Jest kaznodzieją, misjonarzem, głosząc nową naukę o tajemniczym królestwie Bożym. Głosi ją jednak w nowy sposób, nie tak jak nauczali uczeni Piśmie. Oni uczyli tego, czego nauczyli się od Mojżesz i proroków. A On mówił dziwnie, jako władzę mający, mówił od siebie. Nie potrzebował odwoływania się do nikogo. On był źródłem swojej nauki.

Wiedział o tym inny dziwny gość w synagodze – Szatan, który opętał człowieka. I wiedział dość dużo, czego nie domyślali się ludzie obecni w synagodze. Oni to tylko przeczuwali, i to niejasno, patrząc na to, co się stało, gdy Chrystus stanowczym głosem rozkazał Szatanowi wyjście z opętanego człowieka. Oni patrzą i oczom nie wierzą, a przychodzi im do głowy tylko jedno: któż to jest, że taką władzę posiada nad Szatanem. Ale dalecy byli od prawidłowej odpowiedzi. Bliższy był Szatan mówiący „wiem, kto jesteś”. Odpowie Żydom na ich pytanie dopiero Piotr ze swoim wyznaniem: jesteś Chrystus, Syn Boga żywego.

Takie wydarzenie, jak mówienie o królestwie Bożym od siebie, jako mającym władzę, i wyrzucenie czarta z natychmiastowym skutkiem, nie mogło nie rozejść się po okolicy i nie zrobić wrażenia (ale tylko wrażenia, że coś się zaczyna nadzwyczajnego). Ilu zaczekało na wyznanie Piotra?

 

Czytania mszalne na IV niedzielę zwykłą w ciągu roku:

Księga Powtórzonego Prawa 18,15-28; 1 List do Koryntian 7,32-35; Ewangelia wg św. Marka 1,21-28