Czas Serca„Czas Serca”, 6/2003, str. 8


„Zwracam się tu przede wszystkim do tych braci w Chrystusie, którzy zatrudniają innych. Nie dajcie się zwieść wizji natychmiastowego zysku, kosztem innych. (…) Podejmujcie swoje obowiązki w duchu współpracy z Bogiem”.
Tak na legnickim polu w 1997 r. Jan Paweł II mówił do pracodawców. Tej homilii słuchał Marek Świeży, aczkolwiek nie w Legnicy, słuchał jej bowiem w domu, przed telewizorem, w rodzinnym Gdowie. Pamięta on doskonale, jak stawiał pierwsze kroki w biznesie, jak żona wysłała go po słoiki na przetwory, jak nie było ich w Gdowie ani w Krakowie, wiec zamówił w hucie. A potem zamówił jeszcze dla teściowej, i dla sąsiadki. Dziś natomiast jest właścicielem hurtowni sprzętu gospodarstwa domowego, jest też pracodawcą. Słowa papieża utkwiły mu w sercu. Prawie przez rok zastanawiał się, co można zrobić, aby „dzielenie eucharystycznego Chleba nie stało się oskarżeniem” właśnie dla tej grupy społecznej, jaką są pracodawcy. Gdy decyzja już dojrzała, postanowił działać – przecież jest człowiekiem przedsiębiorczym. Zwrócił się wówczas do znajomego zakonnika ze Zgromadzenia Księży Najśw. Serca Pana Jezusa.
Tak powstało duszpasterstwo przedsiębiorców i pracodawców, które działa już od czterech lat, z inicjatywy Marka Świeżego. Chociaż on osobiście twierdzi, że inicjatorem jest trochę sam Ojciec Święty. Obecny koordynator duszpasterstwa, ks. Grzegorz Piątek SCJ, podkreśla, że w ten sposób sercanie musieli na nowo odkryć swój charyzmat związany z założycielem zgromadzenia o. Leonem Janem Dehonem i jego działalnością duszpasterską na przełomie XIX i XX w. Wraz z licznymi przedsiębiorcami i społecznikami poszukiwał on najlepszych sposobów budowania Królestwa Serca Jezusowego. Współpracował z Leonem Karmelem, przemysłowcem, właścicielem przędzalni Val-des-Bois, która uchodziła wówczas za model chrześcijańskiego zakładu pracy.
Potrzebna pomoc
Zainteresowanych działalnością duszpasterstwa przedsiębiorców i pracodawców jest coraz więcej. Większość z nich kieruje małymi, często rodzinnymi firmami, lecz również są tacy, którzy zatrudniają ponad 150 pracowników. Mówią, że nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem w najbliższym otoczeniu, także w rodzinie. Sąsiedzi niejednokrotnie twierdzą, że są dorobkiewiczami. Urzędy Skarbowe traktują ich jak oszustów podatkowych. Dyrektorzy szkół i przedszkoli patrzą na nich jak na potencjalnych sponsorów. Dla swojego proboszcza są często ostatnią deska ratunku parafialnego budżetu. Przedsiębiorcy chcą, aby ktoś dostrzegł w nich człowieka, a nie tylko „kieszeń”, do której zawsze można sięgnąć. Niektórzy już wcześniej uczestniczyli w życiu innych duszpasterstw. Dzisiaj przychodzą na spotkania dla przedsiębiorców i pracodawców, pytają o sens swojej pracy. Chcą porozmawiać, wymienić wzajemne spostrzeżenia oraz doświadczenia. Liczą na wsparcie, na duchowa pomoc sercanów.
Biznesmeni świadomi niekonsekwentnej polityki państwa, braku stabilnej sytuacji prawnej, bezwzględności świata, który żąda szybkiego sukcesu, niejednokrotnie kosztem pracowników, rodziny, niedzielnego wypoczynku, chcą pokonać te liczne przeciwności. Pragną pracować i rozwijać swoje firmy po chrześcijańsku. Jako ci, którzy zostali hojnie obdarowani talentami z Mateuszowej Ewangelii, w szczególny sposób zobowiązani są właśnie do ich pomnażania. Co więcej, powołani są zarówno do osobistego rozwoju, jak i do zapewnienia pracy zatrudnianym osobom. W ten sposób częstokroć biorą na siebie odpowiedzialność za los wielu pracowników i ich rodzin. Ta odpowiedzialność staje się niezwykle trudna w okresie kryzysu gospodarczego. Kiedy to sytuacja wymaga poszukiwania nowych rozwiązań, nie zaś posługiwania się utartymi schematami. Jeden z pracodawców, obecny na spotkaniu w Krakowie Płaszowie w maju tego roku, żartobliwie stwierdził, że jak w wojsku nie można zwolnić żołnierzy ze służby w latach pokoju, tak i w firmie trzeba utrzymywać zatrudnienie w czasie słabszej koniunktury gospodarczej.
Wyzwanie dla Kościoła
Kościół w Polsce dopiero uczy się odpowiedzi na potrzeby środowiska biznesowego, jak dotąd brakuje praktyki w pracy z przedsiębiorcami. Co prawda przez wiele lat prężnie działały duszpasterstwa ludzi pracy, lecz koncentrowały się przeważnie na obronie praw robotników. Dylematy moralne, wobec jakich staje polski współczesny biznesmen, są specyficzne i wymagają swoistego podejścia ze strony Kościoła. Niewątpliwie dla duszpasterzy stanowi to nowe wyzwanie.
Spotkania organizowane w czterech ośrodkach duszpasterskich: Koszycach Małych, Krakowie. Ludźmierzu i Piekarach Śląskich stwarzają systematyczną okazję do myślenia o odpowiedzialności wobec pracowników, kontrahentów oraz klientów. Podejmowane podczas tych spotkań zagadnienia mają na celu przybliżyć przedsiębiorcom zarówno problematykę etyki biznesu, jak i społeczną naukę Kościoła. Jan Paweł II w encyklice Laborem exercens przypomina, że chrześcijańska prawda o pracy na przestrzeni ostatnich wieków musiała przeciwstawić się różnym kierunkom myślenia materialistycznego i ekonomicznego. Dlatego właśnie w centrum zainteresowania przedsiębiorcy chrześcijanina powinien stać zawsze człowiek. Przez jego pryzmat, a nie perspektywę szybkiego zysku, biznesmen powinien zaspokajać ludzkie potrzeby. Niekiedy wystarcza zwykła uczciwość. Nie pozwala ona bowiem zwolnić pracownika wyłącznie przez kaprys lub uprzedzenia pracodawcy, nie dopuszcza sprzedawania bubli oraz oferowania usług złej jakości.
Dziś w dużej mierze to właśnie przedsiębiorca, pracodawca oddziałuje na wartości, jakimi żyje jego otoczenie. W ten sposób, czy tego chcemy czy nie, staje się istotnym czynnikiem kulturotwórczym w społeczeństwie. Czy współcześni biznesmeni świadomi są swojej roli społecznej, czy czują się odpowiedzialni za kształtowanie przyszłości? Czy utrwalą chrześcijański model firmy w praktyce gospodarczej?


Praca nie jest towarem, wartością ustanawianą przez prawa ekonomiczne; jest aktem ludzkim i społecznym, który ma konsekwencje moralne dla osoby, rodziny i społeczeństwa.

o. Leon Jan Dehon